Po co żyjemy?

Kilkadziesiąt lat temu kilkuletni chłopiec John zapytał swoją mamę: "Mamo, po co ja żyję?" Mama odpowiedziała: "Żebyś był szczęśliwy."

Kiedy poszedł do szkoły, zapytano go, kim chciałby zostać, kiedy będzie dorosły. Odpowiedział: "Szczęśliwym człowiekiem". Usłyszał: "Chyba nie zrozumiałeś pytania". Odparł: "To wy nie rozumiecie życia".

Nieco później był jednym z najbardziej znanych ludzi na świecie, bardziej popularnym niż sam papież. To John Lennon, którego tragiczna śmierć 8 grudnia 1980 r. poruszyła cały świat. Ta życiowa filozofia w pewnej mierze sprawiła, że wpisał się w nurt hippisowski, który znacznie odbiega od dzisiejszej filozofii życia.

    Ja osobiście, kiedy patrzę na majestat piękna - góry, jestem szczęśliwy. Mogę gapić się na nie godzinami, jak czynił to śp. Karol Wojtyła. Jest szczerość w ich wyrazie. Podobnie, w śpiewie ptaków nie słyszę fałszywej nuty oskarżenia. W spienionych, morskich falach nie podejrzewam zdradzieckiego działania zza pleców. Para łabędzi z małymi na jeziorze wprawia mnie w zachwyt. Jakże obce im intrygi czy bezinteresowna zawiść.

Moje przemyślenie nad pięknem natury, dającej człowiekowi - jej cząstce - szczęście, podeprę "Podziękowaniem" ks. Jana Twardowskiego.

Dziękuję Ci że nie jest wszystko tylko białe albo czarne
za to że są krowy łaciate
bladożółta psia trawka
kijanki od spodu oliwkowozielone
dzięcioły pstre z czerwoną plamą pod ogonem
pstrągi szaroniebieskie
brunatnofioletowa wilcza jagoda
złoto co się godzi z każdym kolorem i nie przyjmuje cienia
policzki piegowate
dzioby nie tylko krótkie albo długie
przecież gile mają grube a dudki krzywe
za to
że niestałość spełnia swe zadanie
i ci co tak kochają że bronią błędów
tylko my chcemy być wciąż albo albo
i jesteśmy na złość stale w kratkę

 

Tak wieczorową porą pod rozwagę - dyr. Remigiusz Podstawczuk