Dlaczego tak i teraz tak?

Od wielu lat do polskich szkół uczniowie, którym nie starczało w domu, przychodzili głodni. Różne akcje rządowe i społeczne na przestrzeni lat próbowały temu zaradzić. Zjawisko głodu zostało zlikwidowane.

Nie trzeba jednak nikogo przekonywać, że wiele polskich dzieci codziennie przychodzi do szkoły bez zjedzonego śniadania. Czy jest na to zgoda rodziców?

Dzisiaj (28 października) uczeń klasy ósmej około dziesiątej źle się poczuł i wyszedł z lekcji do toalety. Zapytany przeze mnie (akurat byłem na korytarzu) dlaczego, odparł, że źle się czuje, Ale dlaczego? Czy coś zjadł nieświeżego? Nic nie jadł od rana. Gdy wszedłem do sali, inny zapytany uczeń stwierdził, że nie jadł śniadania. Nie zaprzeczył dopytywany, by rodzice się temu sprzeciwiali.

Problem narasta. Może to nie bulimia czy anoreksja, ale inne zjawisko, które winni zbadać wychowawcy, ale przede wszystkim zainteresować się nim winni rodzice. Oby nie było tak, że rodzice wychodzą do pracy licząc, że dziecko sobie poradzi. Takiej sytuacji nie można bagatelizować. Pozostawienie pieniędzy nie jest wychowawcze. Czy dorosły wychodząc do pracy bez śniadania w domu ma szukać w drodze kanapek, zatrzymywać się na stacjach benzynowych?

Drodzy Rodzice, proszę nie dawać pieniędzy, ale nauczyć dzieci jeść śniadanie w domu, nauczyć sporządzania kanapek, zaszczepić nawyk wzięcia z domu jabłka, gruszki, pomidora.

My w szkole zawsze mamy coś do jedzenia: mleko, jogurty, serki, rzodkiewki, paprykę w ramach rządowego programu. Nikt w naszej szkole nie musi być głodny, ale nikt z domu nie powinien wychodzić głodny!

Tak wieczorową porą pod rozwagę - dyr. Remigiusz Podstawczuk